Z pamiętnika barmana…
Zmieńmy teraz trochę punkt widzenia. Często w restauracji w której pracujesz musisz też obejmować stanowisko barmańskie. Jak wygląda to od strony gościa? Wspaniale! Kolorowe drinki, wymachiwanie szkłem i zróżnicowane smaki. Zastanówmy się jednak nad tym, ile musi znieść barman. Z własnego doświadczenia i z rozmowy ze znajomymi wiem, że jest to świetna praca (numery telefonów od ładnych pań i przystojniaków wpadają z dużą częstotliwością) dobry napiwek i miłe słowa również obowiązkowo! Ale spróbujmy postawić się w sytuacji, gdy człowiek pod wpływem alkoholu wtacza nam się za bar, wykrzykując niecenzuralne kwestie a na końcu oblewa siebie i Was (przypadkowo) wódką z kieliszka, którego nie jest już w stanie utrzymać w ręku. Każdemu zdarza się napić, jednym mniej, drugim więcej i z różną częstotliwością, ale szanujmy to, że nie każdy życzy sobie być wyzywanym, obmacywanym albo podrywanym na siłę. Pijani ludzie często nie zdają sobie sprawy ile przykrości potrafią wyrządzić nawet tym, którzy są zaprawieni w boju. Miejmy swoje granice, ponieważ czas który spędzamy w lokalu przy alkoholu dzielimy też z innymi, gośćmi bądź obsługą.
Stare dzieje
Pewnego wieczoru, kiedy jeszcze byłam gastronomicznym „świeżakiem” wybrałam się ze znajomymi do lokalu w Szczecinie. Klimat i towarzystwo wyborne! Byłam niestety świadkiem sytuacji, w której pewien pijany mężczyzna, wszedł za bar i siłą próbował wyciągnąć zza niego barmankę, która odmówiła mu sprzedaży alkoholu. Bądźmy ludźmi. Z mojego obeznania mężczyzna był zadbany, na początku swojej imprezy odnosił się do wszystkich z szacunkiem. Nie miał jednak granic. Pilnujmy ich, szanujmy siebie i innych !